Obserwatorzy

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Magic leverag, czyli magiczne wałki :)

Hej ! :)

Jak Wam mija poniedzxiałek? :) Mi bardzo psychologicznie ... :P ze względu na naukę z tego przedmiotu na egzamin, który mam już jutro :)

Dzisiaj Chcę Wam pokazać sposób na loczki z magicznych wałków :)



W oapkowaniu jest 18 wałeczków, 9 dłuższych i 8 krótszych, oraz haczyk, by móc przeciągać włosy przez wałki :)



Powiem Wam, że jedno opakowanie nie wystarcza na zrobienie całych moich włosów, musiałąm podzielić włosy na 2 części. Ponadto te dłuższe wałeczki nie wystarczają na moje włosy, musiałam "nadziewać" na pasmo włosów dłuższy i krótszy wałek.

Dodam jeszcze, że loki możemy robić na dwa sposoby: pierwszy to wałki nakładamy na mokre włosy i suszymy wszystko suszarką, trwa to może 20 minut. Drugi jest zdecydowanie dłuższy, wałki nakładamy na suche włosy i chodzimy w takich wałeczkach około 2 godzin. Ja zdecydowałam się na ten szybszy :)

Tak wyglądałam z wałeczkami na połowie głowy :)



Gdy wysuszyłam włoski i po zdjęciu wałków (które schodzą bez problemów) miałam zrobione takie oto loczki :)


Loczki na drugi dzień:

 
Dzięki tym wałkom możemy uzyskać piękne loczki w szybki sposób. Loki wychodzą Nam równe i same decydujemy, czy chcemy większy czy mniejszy skręt (zależy to od grubości pasma włosów, które przewlekamy przez haczyk). Wałki nie uciskają ani nie ciągną włosów, wogóle ich nie czułam podczas suszenia :) Loki są miękkie, bardzo miękkie :) Loki utrzymują się  jeden dzień, na drugi dzień mamy włoski lekko falowane, na trzeci prawie proste (beż pianek i lakieru do włosów) :) Z czystym sumieniem mogę polecić Wam ten sposób kręcenia włosów, jednak od razu podpowiem, kupcie sobie 2 opakowania tych wałeczków, nawet jeśli macie średniej długości włosy :) Za jedno opakowanie zapłaciłam 7 zł plus przesyłka, więc zakup 2 opakowań nie jest bardzo drogi, wyrobimy się spokojnie w kwocie 20 zł :)

Jak podoba Wam się ta metoda robienia loków? Macie może te wałki? Co o nich sądzicie? :)

Buziaczki! ;*

piątek, 25 stycznia 2013

Zakupy ze stycznia :)

Hej :)

Dziewczynki, nie wiem czemu, ale wczorajszy i dzisiejszy dzień pomimo zaliczeń i sesji był cudowny :D Z fitnessu mam 5, z psychologii sportu 4, z siatkówki poprawiłam się na 4 (jeśli chodzi o siatkówkę mam dwie lewe ręce ). Dzisiaj chciałam poprawić gimnastykę na 4+, a poprawiłam na 5 :D No i wreszcie zaliczyłam metodologie badań naukowych (nie wiem po co mi ten przedmiot na studiach Awf) na 5! :D no i najlepsze jest to, że mam tą ocenę wpisaną w 1 termin, bez 2 hehe :D jestem przeszczęśliwa :)
POnadto przyszły już do mnie buciki na mróz i śnieg, a kupiłam je w środę wieczorem, więc jestem zdziwiona prędkością poczty polskiej :P Nie będę Wam ich pokazywać, bo one w sumie jakieś piękne nie są, mają być po prostu ciepłe i nie przemakalne :)
Nie wiem czy wiecie, ale po weekendzie ma być już ocieplenie i śnieg ma znikać. A szkoda, bo chciałąm za tydzień w czwartek iść na sanki. No ale może na mojej wsi śnieg poleży troszeczkę dłużej i zdąrzę nacieszyć się jeszcze zimą :)

Długi wstęp a teraz przechodzę do meritum notki, czyli pokażę Wam moje styczniowe zakupy :) Nie były wielkie, na razie kończę wszystko co mam i obawiam się, że w lutym wydam troszeczkę więcej pieniędzy na kosmetyki.
Zaczynajmy! :)

SUPER-PHARM:

*Biovax, jedwab w płynie. Miałam kupić serum, a skończyło się na jedwabiu :) Obydwie buteleczki kosztowały mnie około 11 zł.



*SkrzypOptimal, cena 3,99 zł. Mam nadzieję, że pomogą chociaż troszeczkę na moje wypadające włosy i łamiące się pazurki.
*Champs de Provence, sól do kąpieli różana, 0,89 zł. Skusiłam się ze względu na niską cenę :)



H&M:

*Lakiery do paznocki, 5 zł za 3 sztuki :) Używałą już jednego i powiem Wam, że trwałość pozostawia wiele do życzenia. Może inne będą lepsze :)



AUCHAN:

*Joanna, farba do włosów szlachetna perła 212, cena 5,29 zł. Postranowiłam zmienić farbę (wcześniej farbowałam Garnierem 111 recenzja KLIK) na jakąś tańszą :) ZObaczymy, czy był to dobry wybór :)



ROSSMANN:

*Isana, żele pod prysznic, mango i gruszka oraz żurawina i drzewo herbaciane. CUdowne zapachy, już je uwielbiam :) Cena 2,99 zł za jedną sztukę, jest teraz na nie promocja :)



ALLEGRO:

*Magic Leverag, magiczne wałki :) Robiłam sobie nimi dzisiaj loki, jeśli jesteście zainteresowane napisze o nich troszkę więcej :) Cena z przesyłką około 15 zł.



W styczniu na pewno już nic sobie nie kupię, niestety jest już koniec miesiąca, a mój portfel powoli świeci już pustkami :)

A jak wyglądają Wasze styczniowe zakupy? Zaszalałyście na wyprzedażach? :?)

Miłego wieczorku ;*

czwartek, 24 stycznia 2013

Sos pieczarkowy

Hej! :)

Dawno u mnie nie było nic kulinarnego, czas to zmienić! :)

Czas na jeden z moich ulubionych sosów, który nadaje się tak na prawdę do wszystkiego :)

Sos pieczarkowy


Zapraszam! :)

Składniki:
*250 gram pieczarek;
*1 średnia cebula;
*łyżka masła;
*kostka rosołowa;
*2 szklanki wody plus 1/2 szklanki wody;
*4 łyżki jogurtu naturalnego;
*2,5 łyżki mąki;
*sól i pieprz



Przygotowanie:
-Pieczarki myjemy i kroimy w paski, cebulkę kroimy w kostkę. Na rozgrzaną patelnię wrzucamy masełko, czekamy, aż się rozpuści. Wsypujemy pieczarki i cebulkę.



-Gdy składniki zarumienią się, wlewamy dwie szklanki wody i dodajemy kostkę rosołową. Czekamy, aż woda Nam się zagotuje i kostka rozpuści.



-W osobnej misce łączymy ze sobą pół szklanki wody, jogurt oraz mąkę. Gdy pieczarki będą się już gotowały, wlewamy zawartość miski do patelni. Wszystko ze sobą łączymy



-Ustawiamy mały gaz i czekamy, aż sos ładnie Nam się zagęści. Pamiętajmy o mieszaniu sosu :) Dodajemy sól i pieprz, na wyczucie :) No i gotowe! :)


Dzisiaj jedliśmy makaron z sosem, pycha!



Ostatnio podałam go do ziemniaczków z kotlecikami, też był pyszny! :)


Smacznego i buziaczki! :*

środa, 23 stycznia 2013

Rimmel London, nr 500 carmel cupcake :)

Hej! :)

Co u Was słychać? Jak mija dzionek? :)
Ja ostatnio mam bardzo mało czasu na cokolwiek, niestety zaliczenia już mnie męczą i od wtorku następnego sesja :( na całe szczęście mam tylko 2 egzaminy, no ale jeden z filozofii więc nie wiem jak to będzie.

Dzisiaj kolejna recenzja lakieru do paznokci, zapraszam! :) (Lakier otrzymałam na spotkaniu warszawskich blogerek, fakt ten nie wpływa na moją opinię o produkcie.)

Rimmel London, 60 seconds, nr 500 carmel cupcake.



Lakier ma średnią pojemność, jest to 8 ml. Pędzelek łatwo można odkręcić od buteleczki. Pędzelek jest dosyć szeroki i płaski, mimo że mam wąską płytkę paznockia i tak bardzo mi się podoba aplikacja za pomocą tego pędzelka. Przy grubszej aplikacji wystarczy 1 warstwa aby kolorek nie prześitywał. Ja jednak nakładam dwie bardzo cieniutkie :) Producent pisze, że po 60 sekundach lakier będzie już całkowicie "suchy" na paznokciach. Może ta wierzchnia wartswa jest po tym czasie juz sucha. Jednak ja wolę nie ryzykować i zawsze odczekuję kilka minut by mieć pewność, że lakier już wysechł :) Niestety po pomalowaniu pazurków o godz 19, poszłam spać około 1. Rano wstałam i co miałam na paznokciach? Brzydkie kresi od kołdry ;/ strasznie tego nie lubię. Rimmel 500 jest moim pierwszym lakierem w kolorze nude. Nie wiem czemu wcześniej nie sprawiłam sobie takie kolorku, chyba myślałam, że będzie brzydko wyglądał na moich paznokciach. Jednak ten kolor podbił moje serce :) Ponadto lakier jest jak na moje możliwości wytrzymały, z końcówek ściera się dopiero po 4 dniach beż żadnych baz ani topperów :)
Oczywiście nie zwracajcie uwagi na moje pazurki, musiałam je przyciąć, aby móc korzystać z mojej klawiatury w telefonie :)




Cena: niestety dokładnie nie orientuje się, ile może kosztować ten lakier, ale pewnie około 10 zł.

Jak podoba Wam się ten kolor? Używałyście lakierów z Rimmela?

Buziaczki! :*
A studentkom, wytrwałości :)

środa, 16 stycznia 2013

Ziaja, kakaowa odżywka do włosów, wygładzająca

Hej! :)

Co u Was słychać? :) Ja od tygodnia leżę już w łóżeczku i dopiero dzisiaj czuje się znacznie lepiej. Oczywiście nie obyło się bez antybiotyku, ale najważniejsze, że już nie mam gorączki i mam jakąkolwiek ochotę do funkcjonowania :)

Dzisiaj chciała bym Wam opowiedzieć o kosmetku, który otrzymałam na spotkaniu Warszawskich blogerek. Oczywiście ten fakt nie wpływa na moją opinię.

Ziaja, kremowa odżywka wygładzająca do włosów, masło kakaowe.



Zapraszam!

Informacje od prodecenta, sposób użycia:
Wygładzająca kremowa maska do włosów suchych
i zniszczonych. Zawiera masło kakaowe i prowitaminę B5 – substancje uznane za bardzo efektywne w pielęgnacji skóry
i włosów.
Kakaowa pielęgnacja:
- doskonale wygładza naruszoną strukturę włosów,
- głęboko regeneruje bez zbędnego obciążania,
- zapobiega łamaniu włosów oraz rozdwajaniu się końcówek,
- nadaje im wypielęgnowany, zdrowy wygląd,
- zapewnia długotrwałe kondycjonowanie.
Kakaowa receptura:
- masło kakaowe – skutecznie kondycjonuje skórę i włosy. Działa wygładzająco oraz chroni przed nadmiernym wysuszeniem. Substancja łagodna dla środowiska,
- prowitamina B5 - czyli D - pantenol, ma duże powinowactwo do keratyny włosów. Proces wniknięcia prowitaminy B5 w strukturę włosów jest bardzo efektywny, także podczas mycia. Tworzy na powierzchni włosów cienki, elastyczny film ochronny. Działa nawilżająco, niezależnie od warunków atmosferycznych zapobiega przesuszaniu włosów i skóry głowy. Zapewnia włosom gładkość, elastyczność i sprężystość.
Maskę nanieść na mokre włosy. Wmasować i pozostawić na ok. 3 – 5 minut. Dokładnie spłukać. W przypadku zniszczonych końcówek włosów, maskę wmasować w końcówki, nie spłukiwać. Polecamy stosowanie szamponu i odżywki z masłem kakaowym jako kompleksową pielęgnację wygładzającą.

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride , Dimethicone, Behentrimonium Chloride, Isopropyl Myristate, Polyquaternium-10, Theobroma Cacao (Cocoa), Seed butter, Panthenol, Sodium Benzoate, Parfum, Citric Acid.

Opakowanie: plastikowe, zamykane na "klik". Niestety jest bardzo małe, bo tylko 200 ml :(



Kolor: Przeźroczysto- biały :)



Konsystencja: rzadka, bardzo dobrze rozprowadza się na włosach. Dobrze odżywkę również zmywa się z nich.



Zapach: piękny kakaowy, uwielbiam ten zapach :) Zapach utrzymuje się cały dzień :)


EFEKTY:
*Wygładzenie włosów- włosy łatwiej się rozczesuje, są podatniejsze na układanie :) czyli zgadzam się z producentem w 100% :)
*Nadanie włosom zdrowy, wypielęgnowany wygląd- odżywka nie obciąża włosów, dzięki temu włosy rzeczywiście zdrowo wyglądają :)
*Zapobiega splątywaniu i ułatwia rozczesywanie- moje włosy nie plączą się, ani nie są podatne na splątywanie, więc równiez w tym przypadku producent co obiecał, spełnia :)
*Zapewnia włosom długotrwałą miękkość i połysk- włosy po użyciu odżywki są bardzo miękkie :) mogła bym je dotykać cały czas :) Połysku nie zauważyłam.

Odżywkę podarowałam mamie, jednak gdy jestem w domu korzystam z niej i ja. Moja mama zgadza się z moja opinią w 100 % :)

Cena: niestety nie wiem, ale taka mała pojemność nie powinna przekraczać 5 zł :)

Które to moje opakowanie? 1

Ocena: 9,5/10. Ocena bardzo wysoka, minusik za małą wydajność produktu.

Czy kupię produkt ponownie? Mojej mamie mogę odkupić, ja jednak wolę maseczki do włosów.

Używałyście tego produktu? Może jakieś inne z Ziajii do pielęgnacji włosów? Co polecacie?

Miłego dnia :*

piątek, 11 stycznia 2013

AA technologia wieku, maseczka regenerująco-odżywcza :)

Witajcie! :)
Co u Wam słychać? :) Mnie niestety złapało choróbsko i lecze się pod kołderką :(

Dzisiaj chce Wam opowiedzieć o produkcie, który otrzymałam na spotkaniu warszawskich blogerek. Faky ten nie wpływa na moją opinię o produkcie.

AA technologia wieku, maseczka regenerująco-odżywcza.



Zapraszam! :)

Informacje od producenta, stosowanie, składniki:



Opakowanie: typowe dla maseczek. Bardzo łatwo można oderwać górę, aby wydobyć produkt ze środka. Opakowanie zawiera 10 ml produktu, co mi starczyło na 3 aplikacje.

Konsystencja: bardzo gęsta. Pomimo tego, maseczka ładnie wchłania się w skórę twarzy. Dwa razy maseczkę zostawiłam na całą noc, raz zmyłam po 10 minutach. Maseczka dobrze zmywa się z twarzy.



Kolor: biały

Zapach: bardzo przyjemny, delikatny. Nikomu nie powinien przeszkadzać.

EFEKTY:
Maseczka bardzo dobrze nawilża skórę. Jest to dla mnie bardzo ważne, gdyż posiadam bardzo suchą skórę i niestety podatną na podrażnienia. Skóra po aplikacji produktu nie była czerwona, czyli maseczka nie podrażnia skóry. W dotyku twarz była bardzo gładka i miękka.

Cena: około 3 zł w drogeriach

Które to moje opakowanie? 1, ale nie ostatnie :)

Ocena: 10/10. W sumie nie widzę żadnych minusów. Maseczka jest tak samo idealna jak te z Ziaji, które ubóstwiam :) Więc serdecznie polecam! :)

Używałyście tej maseczki? Może jakiś innych z serii AA technologia wieku? Napiszcie jak sprawdziły się u Was! :)

Buziaczki ;*

środa, 9 stycznia 2013

Koci TAG, czyli co nie co o Pakiciaku :)

Hej! :)

Nie dawno u nissiax83 czytałam Tag, który totalnie mnie zachwycił :) O jaki tag chodzi, można już się domyślić po tytule :)
Zapraszam na Koci TAG! :)

Ja, jako typowa kociara, o swoim kocie mogę opowiadać godzinami. Jak go kocham, co śmiesznego zrobił, jak się zachowuje :)
W wielkim skrócie ten TAG pozwoli mi opisać mojego czworonożnego przyjaciela Pakito :)

1. Kiedy pupil zamieszkał w twoim domu?
Pakito znalazłam na specerze, 6 grudnia 2007 roku :) był mały i wychudzony, długo nie zastanawiając się wzięłam go na ręcę i zaniosłam do domu. Nie było łatwo przekonać rodziców (szczególnie tatę) do nowego domownika, jednak udało się, a rodzice nie żałują tej decyzji :)
Oto pierwsze zdjęcie Pakiciaka :)



2.Skąd wziął się pomysł na takie, a nie inne imię?
Razem z koleżankami zastanawiałyśmy się, jak nazwać uroczego kociaczka :) Była propozycja Rysio, jednak mój tata ma tak na imię, więc odpadło w przedbiegach :P Koleżanka rzuciła imię Pakito, strasznie spodobało mi się i tak już zostało :) Czasami w radio słyszę: a teraz nowy utwór dj. Pakio,  uśmiecham się wtedy sama do siebie :)



3. Jak to się stało, że zamieszkał z Tobą?
W sierpniu 2007 zginęła mi kotka. Podejrzewam, że ktoś ją ukradł. Była bardzo towarzyska, więc nie problem było ją zabrać ze sobą, zwłaszcza, że była kotem wychodzącym. Strasznie to przeżyłam i czułam się bardzo samotnie, gdy w nocy nikt nie tulił sie do mnie pod kołderką i nikt nie witał po przyjściu do domu. Gdy zobaczyłam Pakito na ulicy, wiedziałam, że muszę go mieć :)
Burakicia, bo tak nazywała się moja ukochana kotka jak zauważycie, była strasznie podobna do Pakiciaka :) Oto jej kilka zdjęć :)


Czemu nazywała się Burakicia, skoro była czarno biała? Sama nie wiem :) Tak się przyjęło od jej 1 dni, bo była to kotka wzięta od mojej babci i miałam ta przyjemność poznania jej zaraz po okoceniu się jej mamy :)

4.Jakiej jest rasy?
Jest to typowy dachowiec. Jednak wegług weterynarza jest to bardzo duży kot i to nie ze względu na tuszę, a na wysokość i długość :) Ale dla mnie i tak jest najpiękniejszy ;*



5. Jaka jest jego najlepsza zaleta?
On cały jest chyba tą wielką zaletą :) Gdy nie ma mnie w domu zabawia rodziców, mają chociaż trochę weselej :) Gdy przyjeżdżam na weekend Pakiciak ląduje już u mnie na kolankach i mógł by tak przeleżeć na nich całe dnie, oczywiście z przerwami na jedzenie :) Nawet wspólnie wychodzimy na spacery :) Biegnie wtedy za mną jak prawdziwy pies, dlatego moja mama mówi żartobliwie na niego Azor :) Jest bardzo towarzystki, gdzie ludzie, tam i on musi być :) no i oczywiście we wszystkim nam "pomaga" :)



6. Jaka jest jego największa wada?
Chyba taka, że strasznie dużo je :P innych nie widzę, albo nie chcę widzieć :)



7. Gdyby mógł przemówić w święta, jak myślisz, co by powiedział?

Oczywiście żeby mu dać więcej jeść :P i żeby nie przestawać go głaskać :D



8. Co robi w tym momencie?
Właśnie wskoczył na miejsce obok mnie i sobie drzemie :)



Czasami zazdroszcze mu, że nie musi się uczyć, martwić się o pieniążki, ludzi i wogóle. Takiemu to dobrze! :)

Zapraszam wszystkie kociary do tego Tagu! :)

Buziaczki! ;*

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Wibo Extreme Nails, nr 59 :)

Hej dziewczynki! :)

Co u Was słychać? Ja zaraz jadę na zaliczenie z metodologii badań naukowych ;/ nie wiem po co to komu potrzebne, tak samo jak filozofia...no ale, to nie jest tematem dzisiejszej notki :)

Po raz pierwszy na moim blogu mam przyjemność opisać...lakier do paznokci! :)

Więc życzę przyjemnej lektury! :)

Wibo Extreme Nails, nr 59.



Wibo Extreme Nails posiada moim zdaniem fantastyczny pędzelek. Mam wąskie paznokcie, więc taki rodzaj pędzelka jest dla mnie odpowiedni.
Dwie warstwy lakieru wystarczą, aby ładnie pokryć paznokieć bez żadnych prześwitów.
Trwałośc beż żadnych baz ani toperów dwa dni. Szybko scierają się końcówki. Poza tym Wszystko jest ok :) Z bazą końcówki wytrzymały o dzień dłużej.
No i musze wspomnieć o pięknym kolorze lakieru, ciemna śliweczka :) Proszę nie zwracajcie uwagi na moje pazurki, niestety nigdy nie miałam ich pięknych i chyba nigdy już nie będę. A bardzo bym chciała!




Cena: około 5-6 zł w drogeriach :)

Jak Wam podoba się numerek 59? :)

Buziaczki i miłego poniedziałku! :*

niedziela, 6 stycznia 2013

Grudniowe denko #4

Hej! :)

Jak Wam mija weekend? :)
Ja sprzątam w swoich szafach, robię przeglądy i oddaję to, w czym już nie chodzę :)
Zrobiłam również porządki w swojej reklamówce na puste opakowania i chcę Wam się dzisiaj pochwalić moimi zużyciami :)
Zapraszam! :)

*BabyDream, oliwka do ciała. Dwa opakowania ponieważ jest to moja ulubiona oliwka do ciała :) ponadto jest bardzo tania :) Zawsze gdy jest w promocji kupuje jej kilka opakowań :)



*Paloma, zestaw do rąk, krem-maska oraz peeling do rąk. Recenzja KLIK.



*BeBeauty, nawilżający żel do mycia twarzy. Nie wiem czemu nie zrobiłam recenzji tego żelu, jak dla mnie KWC! Tani, nawilża, dobrze myje twarz, nie wysusza, nie podrażnia :) Polecam! :)
*Nivea visage young, bye-bye spot! Krem na noc przeciw wypryskom. Dla mnie bubel i to wielki, Zwykły krem, który nawet dobrze nie nawilża. Nie polecam!



*Tutti Frutti, masło do ciała, recenzja KLIK.
*Perfecta SPA, masło do ciała kakaowe, recenzja KLIK.



*See you, mus do ciała, recenzja KLIK.
*Joanna, krem do rąk czekoladowy, recenzja KLIK.



*Alterra, żele pod prysznic. Czerwony- kwiat neroli i bambus; fioletowy- borówka i wanilia. O ile zapach borówkowy jest jeszcze do zniesienia, o tyle kwiat neroli i bambus jest fatalny! Ogólnie rzecz ujmując średnio się pienią, dobrze myją. Nie odkupię tych żeli na pewno.



*Orginal source
, żel pod prysznic czekolada i mięta. Po prostu ideał! :) Piękny zapach, wydajny, dobrze się pieni i bardzo ładnie myje ciało. Polecam! :)
*Isana, olejek do mycia ciała. Jedyny minus tego olejku to zapach. Jednak jest więcej zalet więc olejek serdzecznie polecam! :) Ładnie myje ciało, dobrze nawilża :)



*Johnson's
, płyn do kąpieli kakaowy. Cudowny zapach, który unosi się przez jakiś czas po kąpieli w łazience :) Minusik to cena płynu i trochę za słabo się pieni. Mimo ładnego zapachu, raczej nie odkupię.



*Nivea, double effect, dezodorant w kulce. Jeden z moich ulubieńców jeśli chodzi o kulkę. Ładnie pachnie, odświeża, nie zostawia plam. Nawet wydaje mi się, że minimalnie opóźnia odrost włosów. Polecam! :)



*Malwa maseczka do twarzy. Nic rewelacyjnego, na pewno nie odkupię.
*Perfecta, maseczka do twarzy, recenzja KLIK.
*Rival de Loop, maseczka do twarzy. Bardzo ładnie pachnie miodem i migdałami :) Dobrze nawilża, odkupię na sto procent :)



*Biovax, serum wzmacniające. Taka mała próbka starczyła mi na 3 użycia. Jestem zachwycona nim! :) Musze koniecznie kupic sobie pełnowymiarowe opakowanie! :)
*Nizoral, szampon przeciwłupieżowy. To już mój standard :) Używam profilaktycznie, bo lepiej zapobiegać niż leczyć! :)



To już moje wszystkie grudniowe zużycia :) Było ich troszkę, a moja szafka robi się coraz biedniejsza :P W grudniu nie kupiłam nic nowego, w styczniu raczej też nic nie kupię, ale obawiam się, że w lutym wydam troszkę kasiorki bo szafeczka będzie już całkiem pusta :)

Jak Wasze zużycia? Pochwalcie się koniecznie! :)

Miłego dnia! :)

P.S. Wiecie, że jest to już setny post?! :) Wydaje mi się, że pisałam dopiero co pierwszy, a tutaj już taka okrągła liczba :) Dziękuję przede wszystkim Wam, gdyby nie Wy, nie miała bym dla kogo pisać ;*